Joga na stronie

Joga na stronie

Leczenie ajurwedyjskie w Matha Eye Hospital

Według ajurwedy, aby być zdrowym, należy właściwie posługiwać się inteligencją. Chodzi o to, że obserwujemy siebie i tak kierujemy swoim postępowaniem, aby zapobiegać złemu, a dążyć do dobrego.

Tu mam sobie wiele do zarzucenia. A nawet bym i do Mensy poszła, to i tak według ajurwedy głupia jak but! Na szczęście z wiekiem zaczęłam rozumować. I w moim życiu pojawiło się nieco więcej dbałości. I dlatego też trafiłam do Matha Eye Hospital w Kerali.

Dosze

Zdaniem ajurwedy, każdego z nas natura wyposażyła w zestaw różnych jakości. Oprócz tego, że wyglądamy w pewien sposób, mamy też wrodzone cechy charakteru, predyspozycje i skłonności do konkretnych chorób. To wszystko składa się na doszę. O tym, jaką mamy doszę, decyduje gra żywiołów w naszym organizmie.

Gdy dominuje powietrze i przestrzeń, powstaje dosza Vata. Gdy ogień i woda, Pitta. Gdy woda i ziemia, Kapha.

Vata, Pitta i Kapha to są typy idealne. Każdy z nas łączy w sobie elementy różnych dosz. W diagnozie więc chodzi o wskazanie, czego jest najwięcej.

Pewnie z tej przyczyny zdiagnozowanie doszy nie jest łatwe i prawdę mówiąc, diagnozowano mnie już różnie.

Według doktor Santhakumari, jestem połączeniem Kaphy i Pitty. I mnie się wydaje, że to właściwy trop.

Kapha jest stabilna, wyciszona, poważna. Nie należy do osób energicznych ani zdecydowanych. Ma za to w sobie dużo ciepła i zrozumienia.

Zabiegi

Kiedy wchodzę do gabinetu, widzę na stoliku wiaderko z napisem: Anieska. Ciekawe, myślę sobie, coś specjalnie dla mnie. I rzeczywiście, jak się wkrótce dowiaduję, jest to olej przeznaczony do moich zabiegów. Określono go mianem medicated oil, czyli olej leczniczy. Został przygotowany z ziołami, wybranymi dla moich konkretnych problemów. Przyrządzenie takiego oleju wymaga wielu godzin, a może nawet dni pracy.

Siro abhyangam

Do masażu głowy, siro abhyangam, Simmi używa innego oleju. Przelewa go z butelki do metalowego naczynia i ustawia na małym palniku. Już chwilę później w gabinecie unosi się delikatny ziołowy zapach.

– Prayer, madame – mówi, zamyka oczy i ze złożonymi rękami po cichu wypowiada modlitwę w intencji zabiegu. Odmawia ją w malayalam. To język, którym posługuje się większość mieszkańców Kerali.

Po chwili staje za mną, nabiera odrobinę olejku na dłonie i zaczyna uciskać skórę głowy.

Pytam, dlaczego tak to robi, naciska punktowo, w konkretnych miejscach. To są punkty marma, dowiaduję się.

Punkty marma to miejsca skupienia energii w ciele. Tam krzyżują się kanały przepływu prany. Jest ich 107, z czego kilka na głowie. Kiedy masażystka uciska punkty marma, usuwa blokady przepływu energii.

Masaż trwa pół godziny. Simmi uciska punktowo, potem dotyka całymi dłońmi, pociąga też za małżowiny uszne i za włosy, masuje kark i szyję.

Po zakończeniu masażu sięga po małe naczynko z żółtą pastą. To jest zmielone drewno sandałowe. Nakłada odrobinę na czoło. To ze względu na chłodzące właściwości drewna sandałowego. Potem sięga po fiolkę z proszkiem i nakłada na głowę, powyżej czoła. To jest Rasnadi, mieszanka różnych ziół, która zapobiega bólom głowy i przeziębieniom.

Dziękujemy sobie wzajemnie, gestem namaste. Dowiaduję się, że przez kilka godzin mam nie myć głowy.

Masaż ten to jeden z podstawowych zabiegów w ajurwedzie. Głowa jest głównym ośrodkiem energii w ciele. Zabieg przywraca właściwy, harmonijny jej przepływ.

Sarvanga abhyangam i bashpa swedam

Jestem w innym gabinecie. Na środku stoi drewniane łóżko do masażu, a pod ścianą kuchenka gazowa z podłączoną butlą i coś, co wygląda jak szafa, tylko w suficie ma niewielki otwór.

Sarvanga abhyangam to masaż ciała. Wykonują go dwie osoby. Stoją po obu stronach łóżka i pracują symetrycznie.

Kiedy olej podgrzewa się w metalowej miseczce, dziewczyny odmawiają modlitwę i już za chwilę ruszają do dzieła. Zaczynają od stóp. Uciskają punkty marma. Dużo czasu poświęcają też dłoniom. Z czasem wymasowane zostaje całe ciało.

Pod koniec masażu zapalają ogień pod wielkim garem. Jak widzę, gar jest połączony rurką z tym czymś, co przypomina szafę. Wkrótce dowiaduję się, po co to wszystko. Otwierają się drzwi tejże szafy. Wchodzę do środka. Moje ciało zostaje zamknięte w drewnianym pudle, a z otworu w suficie wystaje głowa. To jest właśnie bashpa swedam.

Do wnętrza dostaje się para z garnka, który cały czas stoi na ogniu. No i siedzę w tej parówce 15 minut. Przede mną wisi na ścianie zegar. Odliczam każdą minutę, wykorzystując wszystkie znane mi techniki panowania nad czasem. Na przykład śpiewam w duchu.

Niestety, nie mam własnych zdjęć z zabiegów.

Nie jest to najprzyjemniejszy zabieg, ale parówka ma wspomóc usuwanie toksyn. Oczyszcza, a także obniża kaphę, przez co sprzyja chudnięciu.

Sarvanga udwathanam i Dhanyamladhara

Bardzo dziwny zabieg i długotrwały. Najpierw sarvanga udwathanam. Ciało zostaje nasmarowane pastą ziołową. A kiedy pasta wyschnie, ściera się ją, energicznie masując ciało. Po dwudziestu minutach zaczynam mieć poczucie winy, że dziewczyny tak ciężko ze mną pracują. Podobnie jak przy poprzednim masażu, ten też wykonują dwie osoby jednocześnie.

Kolejny etap to dhanyamladhara. Shania i Srikala biorą metalowe kubeczki i polewają ciało ciepłą wodą ziołową. W sali unosi się bardzo przyjemny zapach. Powoli, delikatnym strumieniem, woda spływa na ciało, po czym dziewczyny sięgają do garnka, w którym podgrzewa się kolejna porcja, nabierają i znowu delikatny strumień. Mam wrażenie, że wszystkie jesteśmy w transie tego powtarzalnego działania.

To kolejny zabieg, który ma obniżać kaphę. Ma na celu wzmocnienie, odmłodzenie i sprzyja też zrzuceniu wagi.

Sirodhara

O, to szczególny zabieg! Na sirodhara mówią: zabieg na trzecie oko.

Kładę się na łóżku do masażu. Nad głową wisi metalowe naczynie z otworem w dnie. Do naczynia zostaje wlany podgrzany olej i już chwilę później czuję jak na czoło spływa miękka strużka. Przelewa się po czubku głowy i płynie na łóżko, gdzie olej zostaje zebrany, podgrzany ponownie i przelany do naczynia. I tak 45 minut.

Cały ten czas olej spływa delikatnie i powoli na głowę, a ja czuję się coraz spokojniejsza. Docierają do mnie dźwięki zza okna. Szczekanie psów, muczenie krowy, bieganina dzieciaków. Z oddali dobiegają śpiewy świątynne. Szpital znajduje się pośrodku, między kościołem katolickim i świątynią hinduistyczną. Czy dlatego czuję się jak w niebie?

Tak, to bardzo przyjemny zabieg, a jego działanie potężne. Wpływa na shtapani marma, czyli punkt pomiędzy brwiami, jeden z najważniejszych. Służy nie tylko uspokojeniu, ale i wzmocnieniu systemu nerwowego.

Kativasthi

Kolejny zabieg, kativasthi, na bóle kręgosłupa. Leżę na brzuchu. Shania zmieszała mąkę z wodą i wyrobiła wałek ciasta, który ułożyła na odcinku lędźwiowym kręgosłupa, tworząc pierścień. Do środka wlała podgrzany olej.

Czuję jak ciepło obejmuje dolną część pleców. Kiedy olej wystyga, Shania wymienia go, wlewając kolejną porcję podgrzanego płynu. Olej wnika przez skórę, uwalniając napięcia.

Leżę tak pół godziny. Czas płynie. Znam już każdą plamkę na ścianie. A trochę ich jest.

Lekarstwa

W ajurwedzie stosuje się środki wyłącznie naturalne, najczęściej roślinne. Wspomnę o dwóch, które przyjmowałam.

Asanadi kashayam

Jest to mieszanka ponad dwudziestu różnych ziół. Zalewa się ją wodą i gotuje. Przed wypiciem dodaje się miód.

Jest pomocna przy problemach metabolicznych. Podaje się ją cukrzykom i osobom z nadwagą.

Triphala

To jeden z bardziej znanych specyfików ajurwedyjskich. Triphala w tłumaczeniu znaczy trzy owoce. To są: amla, czyli agrest indyjski, bibhitaki i haritaki.

Triphala wspiera układ trawienny. Ma działanie oczyszczające, odmładzające i wzmacniające.

Na rynku jest dostępna w kapsułkach. Ja jednak dostawałam proszek, który po kolacji miałam zalać gorącą wodą i wypić. Czegoś tak paskudnego nie miałam w ustach nigdy! Ale podobno w takiej postaci działa efektywniej, więc warto.

Zalecenia

Spędziłam w gabinecie doktor Santhakumari dwie godziny, rozmawiając o stylu życia, właściwym dla Kaphy. Każdy z nas ma jakieś ograniczenia, słabe punkty. Według ajurwedy należy je równoważyć czymś przeciwnym. Vata jest rozedrgana, nerwowa, pełna niepokoju. Obniżą ją jakości typowe dla Kapha, które osadzają. Z kolei Kapha łatwo wpada w zasiedzenie, dlatego musi dbać o energię i wzmacniać ją działaniem. Moja praca polega głównie na pisaniu, co objawia się siedzeniem przy komputerze, bywa że i całodobowo. Powinnam więc jak najczęściej wstawać. Nie powiem, że się do tego palę.

Poranna rutyna dla Kaphy

Wstawać wcześnie

Ćwiczyć

W moim przypadku jest to pierwsza seria jogi Ashtanga. Ale według zaleceń, powinnam również wykonywać ćwiczenia bardziej dynamiczne – aerobowe.

Medytować

Pracować z oddechem

Moja rutyna pranayamy to: kapalbhati, bhastrika i nadi shodhana.

Robić olejowe masaże głowy

W Indiach wiele kobiet stosuje w domu ten zabieg niemal codziennie.

Ajurweda ma w ofercie różnego rodzaju olejki, przeznaczone do masażu głowy. W Indiach można też kupić gotowe zestawy ziół. Są przygotowane w butelce do zalania własnym olejem.

Żywienie Kaphy

Kapha łatwo popada w ociężałość, a jej organizm kumuluje to, co jest mu dostarczane. Dlatego powinna jadać to, co zrównoważy jej żywioły wody i ziemi. Obniżeniu Kaphy służy żywioł powietrza, którego jest dużo w warzywach i owocach. Wniosek jest taki, aby jeść jak najwięcej roślin. Kapha powinna też sięgać po smaki: gorzki, ostry i cierpki.

Ajurweda mówi, że należy zjadać tyle, aby połowę pojemności żołądka zajmował pokarm, ćwiartkę woda i ćwiartkę powietrze. Co się przekłada po prostu na to, aby się nie przejadać. Kapha, w odróżnieniu do innych doszy, może omijać posiłki.

Jak mówiła doktor Santhakumari, i o czym piszę w artykule o szpitalu Matha, różne szkoły i tradycje posługują się różnymi pojęciami, ale sens jest ten sam. Przy problemach Kaphy należy stosować więc te same sposoby, które znamy w naszym kręgu kulturowym.


Słowem, zdrowie to ciężka praca. Zapewne można z niej uczynić pasję. Można znaleźć w niej przyjemność. A można też wytworzyć nawyk, czyli nie myśleć i robić.

Nie myśleć i robić. To mi właśnie podpowiada inteligencja.