Joga na stronie

Joga na stronie

joganastronie autobiografia jogina

“Autobiografia jogina” Paramahansa Jogananda

W przypadku Autobiografii jogina zostaje zaspokojona każda motywacja. Znajdziesz tu wszystko: fascynującą historię ucieczki z domu, niezwykłą opowieść o poszukiwaniu sensu życia i spełnienia, zabawne anegdoty o tym jak przytycie siostry autora ratuje jej małżeństwo i przekaz, że życie to dużo więcej niż codzienność i materia.

Książka jest dla każdego i łatwo ją zdobyć. Ja ściągnęłam ją z sieci i przeczytałam na komputerze.

A co mnie zainteresowało szczególnie?

1. To piękna opowieść o dawnych Indiach

Jogananda snuje balladę o swoim dzieciństwie, wieku dorastania i o życiu dojrzałym. Opowiada o rodzinie, przyjaciołach i mistrzach, których spotyka. Tworzy się wizja świata, bardzo nam odległego w czasie, przestrzeni i stylu życia. Przygotowania do wesela brata, mieszkanie w aśramie, gwar uliczny. Każdy z tych obrazów jest przeciekawy!

2. Życie jak baśń

Autor opowiada o cudach, których wokół niego mnóstwo. To czarowny świat, a aurę niezwykłości podbija archaiczny język, czasem nie pozbawiony egzaltacji. Czy to wada czy zaleta? Do ustalenia.

3. Duchowość w życiu codziennym

Jogananda żyje Bogiem i dla Boga. Z tym że jest to Bóg bezreligijny. Nie wymagający rytuałów, ofiar, a będący źródłem głębokiego szczęścia. Dobrze tak na to spojrzeć i poszukać tego szczęścia w sobie.

4. Porady na XX i XXI wiek

Znajdziemy tu wiele myśli o tym, jak należy żyć. Jak traktować przyrodę, jak porozumiewać się z innymi, jak budować system edukacji.

Nie ma konkretnych informacji na temat technik jogi. To akurat uczniowie otrzymują bezpośrednio od swoich nauczycieli.

5. Pojednanie Wschodu z Zachodem

Joga znaczy łączyć i w takim duchu myśli Jogananda. Pragnie łączyć różne religie i tradycje. Rytuały i określenia, dotyczące Boga to tylko warstwa, którą można zdjąć i wtedy ukaże się jedyny prawdziwy Bóg dla każdego z nas. Jogananda mówi też o braterstwie nas wszystkich, ludzi zrodzonych w różnych filozofiach i przekonaniach. Pod warstwą tych wybudowanych wizji świata, jesteśmy po prostu my, ludzie. To wspaniała idea, którą warto szerzyć.

Kochają go wszyscy

Kiedy będąc ostatnio w Indiach, zaglądałam do księgarni, antykwariatów i na uliczne stoiska, jedną z pierwszych książek, która wpadała mi w oko, była Autobiografia jogina. Najczęściej stało obok siebie więcej niż jedno wydanie.

Ta opublikowana w 1946 roku pozycja wzbudziła ogromne poruszenie w USA i innych regionach świata. I to trwa do dziś. Przetłumaczono ją na 34 języki. A w 1999 roku znalazła się na liście 100 najważniejszych książek o duchowości XX wieku.

Phil Goldberg w swojej książce The Life Of Yogananda napisał, że zmieniła życie milionów ludzi. Faktem jest, że Paramahansa Jogananda wpłynął na życie wielu, również ze świata sztuki, nauki i biznesu.

George Harrison często wspominał, że książka miała dla niego ogromne znaczenie. Jogananda obok swoich mistrzów, Jukteswara, Lahiri Mahasaya i Mahavatara Babadżi znalazł się na okładce Orkiestry klubu samotnych serc sierżanta Pieprza.

Steve Jobs od czasu, gdy poznał Autobiografię w wieku nastoletnim, czytał ją raz do roku. A wiedząc o swojej rychłej śmierci, zamówił 500 egzemplarzy, aby każdy z żałobników na jego pogrzebie, ją dostał.

Nina Simone napisała muzykę do wiersza Joganandy God, God, God.

A grupa Yes na podstawie fragmentów książki stworzyła płytę Tales from Topographic Oceans.

Za książkę Joganandzie dziękował Tomasz Mann. A sam Jogananda pozostawał w przyjaźni z Mahatmą Gandhim, Rabindranath Tagore i przyrodnikiem Lutherem Burbankiem.

Kim był Jogananda

Mukunda Lal Ghosh urodził się w Indiach, w bramińskiej rodzinie, w 1893 roku. W pewnym momencie życia przyjął duchowe nazwisko Paramahansa Jogananda. Jogananda oznacza dosłownie: szczęśliwość (anandd) przez boskie zjednoczenie (joga).

W 1920 roku, na Międzynarodowym Kongresie Liberałów Religijnych w Bostonie, wygłosił pamiętną mowę The Science of Religion. Następnie założył w Stanach Zjednoczonych Towarzystwo Urzeczywistniania Jaźni. I to właśnie on stoi za rozpowszechnieniem w świecie zachodnim krijajogi.

Wiara czyni cuda?

Jogananda opowiada o wielu cudach, których był świadkiem, takich jak materializowanie się i dematerializowanie przedmiotów oraz ludzi, długotrwały trans z zaprzestaniem oddychania, lewitowanie, czytanie w myślach, przewidywanie przyszłości, a nawet zmartwychwstanie.

Pisze o tych wydarzeniach z taką pewnością i oczywistością w piórze, że nie ma miejsca dla wątpliwości.

Trudno to przyjąć bez zawahania.

Ale Jogananda nie zostawia racjonalisty z mętlikiem w głowie. Przytacza naukowe dowody na potwierdzenie tych cudów, odwołując się do nauk Einsteina.

Poddaje nam też myśl, jak podchodzić wobec wątpliwości:

Szczególną cechą psychiki hinduskiego ludu jest wrodzona najskromniejszemu nawet wieśniakowi cześć dla wartości duchowych oraz szacunek dla mnichów i sadhu, którzy wyrzekli się związku ze światem, aby szukać boskiej przystani. Znajdują się, rzecz prosta, także oszuści i obłudnicy, ale Hindusi oddają wszystkim na równi cześć ze względu na tych nielicznych, którzy którzy obdarzają cały kraj nadprzyrodzonym błogosławieństwem.

Jest interesujący film Kumare. Guru dla każdego, w reżyserii Vikrama Gandhiego. Bohater wkłada szaty, zapuszcza brodę i opowiada banalne prawdy, a towarzyszy temu kamera. Wiele osób uznało go za guru. Co ciekawe, kiedy odkrył swoją tożsamość, część uczniów poczuła się urażona i wyszła z sali, ale część przyjęła to z pokorą i podziękowała za ważną lekcję.

Kiedy czytasz Autobiografię, zanurzasz w świecie bez ograniczeń. Możesz pomyśleć, że życie to baśń. A to bardzo inspirująca myśl.

Wierzę, że wszystko jest możliwe. Ale sądzę też, że to książka, której nie należy rozpatrywać w kategoriach prawdy. Czasem fakty są mniej ważne wobec przesłania. A tu przesłanie jest piękne i wyraziste.

I powiedzenie wiem, że nic nie wiem, a może też serial Netflixa Mesjasz mogą być najlepszym komentarzem.

Każdy krok prowadzi ku świętości

To jest autobiografia, autor więc opowiadając o swoim życiu, zaczyna od lat dziecięcych. Już wtedy odkrywał w sobie potrzeby duchowe. Jego opowieść wydaje się nieco wyidealizowana. Wspaniały dom. Rodzice bez skazy. Rodzeństwo, któremu bohater z łatwością uciera nosa. Może każdy z nas ma tendencję do idealizowania dzieciństwa. I może dzięki temu takie właśnie ono jest.

Ale co ważniejsze, ideą jego dorastania jest poszukiwanie mistrza, który poprowadzi go na drodze rozwoju duchowego. Mukunda spotyka wielu guru. Niektórzy wzbudzają jego podziw, innych uważa za kuglarzy. Jak choćby świętego od zapachów, który sprawia, że skóra zaczyna ładnie pachnieć. Mukunda nie znalazł swego mistrza w tygrysim swamim, który walczył z tygrysami, a ostatecznie zrezygnował z poskramiania zwierząt na rzecz poskramiania tygrysów umysłu. Nie został jego mistrzem święty unoszący się powietrzu, Bhaduri Mahasaya.  Ani święty bez snu, Rama Gopal Muzumdara.

Każdy z nich stanowił stopień w rozwoju młodzieńca. Był źródłem nowych przemyśleń.

Ostatecznie mistrza Mukunda znalazł w Sri Jukteswarze Giri.

Choć bohater dzielnie dąży do zrealizowania swoich dążeń, można mieć wrażenie, że prowadzi go siła wyższa i że jego los jest przesądzony. A guru, którego spotyka, jest mu podarowany.

Śri Jukteswar Giri

O swoim mistrzu śri Jukteśwarze Jogananga pisze z najwyższą czcią. Zapewne tylko ktoś, kto wzbudzał takie uczucia, mógł zostać jego nauczycielem i zapewne dlatego poszukiwania trwały długo. Gdy Jogananda mówi o swej relacji z nauczycielem, używa słowa miłość.

Tak wspomina pierwszy dzień, spędzony z mistrzem:

Gdy doszliśmy do domu, mającego balkon z widokiem na Ganges, guru powiedział z miłością:
– Daję ci moje pustelnie i wszystko, co posiadam.
– Panie, przybywam szukając mądrości i poznania Boga. To są skarby, które ty posiadasz i których pragnę!
Indyjski zmierzch zapadł przejrzystą zasłoną, zanim znów mój mistrz przemówił. W oczach jogina widniała niezgłębiona tkliwość.
– Daję ci mą bezwarunkową miłość.

Tak niezwykłe poznanie zaowocowało trwającą całe życie, choć nie! Dłużej, przyjaźnią, miłością, wzajemnym oddaniem.

Miłość ta nie polegała jedynie na słodkich słówkach. Ale i te trudniejsze momenty uczeń docenia. Bo ma pełne zaufanie do mistrza, który wie lepiej. Kiedy wspomina jak mistrz go strofował, mówi: byłem młodym uczniem, oczyszczanym w ogniu codziennych nagan.

Czy moja Zosia kiedyś tak powie, zamiast trzaskać drzwiami?

Jukteswar marzył o tym, by szerzyć ideę pojednania religii w świecie Zachodu. Wiedział jednak, że to nie dla niego zadanie. Przygotowywał do niego swego ukochanego ucznia, Joganandę.

Linia mistrzów

Mądrość, oświecenie, wolność duchowa to coś, co przychodzi z czasem i z pomocą kogoś, kto jest na ścieżce rozwoju dalej. Stąd linia mistrzów. W przypadku Joganandy są to: Mahavatar Babadżi, Lahiri Mahasaya, Sri Jukeswar.

Wszyscy trzej w oczach autora są poza wymiarem ludzkim. Wszyscy posiedli mądrość, zdolność widzenia przyszłości, przenoszenia się w czasie i przestrzeni. Czyż bez takich przymiotów można być guru?

Niewładza rodzicielska

W tamtejszych kulturach pozycja rodzica jest znacząca. Rodzice niejednokrotnie nawet dzisiaj wybierają dzieciom małżonków, a na pewno mają wpływ na ich drogę życiową.

Jogananda z wielką miłością i szacunkiem pisze o swoich rodzicach, a jednak nie widzi powodu, by podążać drogą, którą mu wyznaczają.

W młodości ucieka z domu, aby znaleźć mistrza i rozpocząć drogę duchową, jednak zostaje przez bliskich sprowadzony na łono rodziny. Bracia są wściekli, ojciec zawiedziony (matka umarła przedwcześnie). Ale jego cel jest wyższy niż zadowolić rodzinę. Jogananda nie uznaje posłuszeństwa za cnotę.

Kocham cię ojcze, ale bardziej kocham ojca niebieskiego, mówi.

Podobnie było z Pattabhim Joisem. Obaj musieli odejść  z domu, żeby spełniać swe ambicje rozwoju duchowego. Ma to w sobie coś symbolicznego. Aby wejść wyżej, musisz zerwać z życiem codziennym i przeciwstawić się temu, z czego się wywodzisz.

Na Facebooku jest ciekawy profil Humans of Bombay. Autorzy udostępniają zdjęcia mieszkańców miasta i przedstawiają ich historie. Dzięki tym opowieściom dowiadujemy się, ile tragedii wynika z posłuszeństwa wobec rodziców i jak bardzo młodzi ludzie czują się uwięzieni w skostniałych zasadach.

Życie społeczne

Święty żyje poza racjami społeczeństwa, poza schematami, bo widzi i rozumie więcej. Guru nie poddaje się zwyczajom, oczekiwaniom innych, uznanym zasadom, książkowym prawdom, teoriom, ogólnym przekonaniom.

Zasady zostały stworzone, by pokierować postępowaniem ludzi prostych. Dlatego do zasad społecznych mistrzowie podchodzą z lekką wyższością, ale i zrozumieniem, że innym są potrzebne. O ludziach, skupionych na codzienności, Jogananda mówi z pobłażaniem: światowi.

Tylko krótkowzroczni ludzie światowi są prawdziwymi ubogimi! Porzucają oni niezrównane boskie skarby dla marnej garstki ziemskich zabawek!

Z politowaniem Jogananda napomyka o mieszczańskich zwyczajach i tradycjach. Żadne tytuły ani bogactwa nie robią na nim wrażenia.

O Lahiri Mahasai, który choć był guru, pracował na państwowej posadzie, mówi: aktor w małym dramacie, w którym grał daną mu przez Boga rolę zwykłego urzędnika.

Ludzie wybitni czasem wychodzą wbrew obyczajom, bo widzą ich nieoczywistość i próbują naruszyć tę zastałą strukturę. W książce Tomasza Lema Awantury na tle powszechnego ciążenia, autor wylicza wpadki towarzyskie swojego ojca, Stanisława Lema. Kiedy rodzina przyjmowała gości, Stanisław często zachowywał się wbrew przyjętym zasadom, np. w czasie przemowy powitalnej wyliczał ceny potraw, stojących na stole. Po czym rozbrajająco pytał żonę: Basiu, dlaczego mnie kopiesz pod stołem?

Wykształcenie

Jogananda nigdy nie miał chęci do nauki. Kiedy z ulgą skończył szkołę średnią, okazało się, że to jednak nie koniec, bowiem Jukteswar nakazał mu iść na studia. Choć jego guru również nie cenił wykształcenia, uznał, że stopień naukowy przyda się chłopcu. Według zamierzeń, Jogananda miał być mistrzem na Zachodzie, a mieszkańcy Zachodu cenią wykształcenie.

Jogananda potępiał jałowość książkowej wiedzy, bo przeczytać nie znaczy zrozumieć i poczuć. Zawsze należy docierać do sedna.

To, co komuś wydaje się, że słyszy, a to, co mówca ma rzeczywiście na myśli, może być diametralnie różne, powiadał. Staraj się odczuć myśli, jakie się kryją poza gmatwaniną cudzych słów.

Zdaniem Joganandy, system szkolny zaniedbuje duchowość, rozwija tylko fizyczność i umysł.

Jogananda sam założył szkołę. Jak mówi, po to by młodzi chłopcy mogli rozwijać w sobie pełnię człowieczeństwa. Zaczął w roku 1917 od małej szkółki z siedmioma chłopcami. Z czasem idea się rozwijała. Oprócz przedmiotów ogólnokształcących, w programie była medytacja i system ćwiczeń fizycznych, stworzonych przez Joganandę, Jogoda.

Swego czasu, rozmawiał o nauczaniu z Rabindranath Tagore, który również prowadził szkołę.

 Wnet pogrążyliśmy się obaj w porównywaniu naszych szkół, prowadzonych w nowatorski sposób. Odkryliśmy wiele wspólnych cech: nauczanie na wolnym powietrzu, prostota, uwzględnianie w szerokim zakresie twórczości dziecka.

Naturalne miejsce dziecka jest wśród kwiatów i śpiewających ptaków. Tylko w takich warunkach może ono w pełni wyrazić ukryte bogactwo swej indywidualnej natury. Prawdziwego wychowania nie można osiągnąć przez wtłaczanie i narzucanie go z zewnątrz; musi ono raczej pomagać do samorzutnego wydobycia się nieskończonych zasobów z wnętrza na powierzchnię.

Krijajoga

Zasady krijajogi wywodzą się od mistrza Babadżi. To nauka, która skupia się bardziej na duchowości niż ćwiczeniach fizycznych. Jej celem jest świadome kierowanie energią w ciele.

Dlatego Jogananda nie poleca praktykowania skomplikowanych asan hathajogi. Jak mówi:

Najlepszą asaną dla jogina na Wschodzie jak i na Zachodzie jest lotos. Postawa ta podtrzymuje kręgosłup wyprostowany i zabezpiecza ciało przed niebezpieczeństwem upadku w tył lub w przód w czasie ewentualnego transu. Padmasana wywiera dobroczynny nacisk na niektóre nerwy i powoduje fizyczną i umysłową równowagę.

Zdaniem Joganandy, Eliasz, Jezus, Kabir i inni prorocy również stosowali metody krijajogi.

Metoda jogi przerywa zabawę przeciągania liny pomiędzy umysłem a związanymi z materią zmysłami i wyzwala człowieka pobożnego, aby mógł odzyskać swe wieczyste królestwo.

Jogoda

Jogoda to zestaw technik, które Jogananda odkrył w 1916 roku. Korzystał z nich, prowadząc zajęcia w swojej szkole. Uczniowie uczyli się skupienia i medytacji oraz świadomego odnawiania energii.

Dziękim technikom jogody chłopcy osiągali taką siłę i wytrzymałość, że dorośli nie byli w stanie im dorównać.

Mądrość życia

Jak mówi Jogananda, gniew rodzi się z pokrzyżowania pragnień. Więc aby tego uniknąć, należy pozbyć się tychże pragnień. Czyż nie jest faktem, że źródłem większości konfliktów są oczekiwania wobec innych?

Idąc dalej, można się wyzbyć oczekiwań wobec statusu materialnego, stylu życia i osiągnięć.

Rozwiązaniem jest swoiste postawienie się na uboczu. Brak oczekiwań to brak przywiązań, a z tym łączy się życie w zgodzie i łagodności.

Jogananda mówi też o tajemnicy zrównoważonego życia. Dusza musi się unosić nad kosmogonicznymi otchłaniami, podczas gdy ciało wypełnia swoje codzienne obowiązki.

Jogananda już na początku zeszłego wieku mówił o tym, czym globalnie zaczynamy się interesować dopiero teraz. O naszym stosunku do przyrody, którą wykorzystujemy niczym niewolnika.

Jedność religii

Kiedy zapytano Mahatmę Gandhiego, czy jest hinduistą, odpowiedział: Owszem, jestem, tak jak jestem też chrześcijaninem, muzułmaninem, buddystą i żydem.

Jogananda często w Autobiografii przywołuje postać Chrystusa i świętych chrześcijańskich. Nierzadko powołuje się na Biblię, współczesnych uczonych, Marcina Lutra i wypowiedzi świętych chrześcijańskich.

Bo co odróżnia duchowość od religijności? To, że duchowość nie uznaje żadnych ram: Gdy człowiek osiąga ostateczną jedność z Bogiem, znikają różnice rozmaitych dróg.

Ja sama nie potrafię pojmować Boga poprzez religie. Nie wyobrażam sobie, że Boga można uchwycić, tak jak robi jakakolwiek tradycja. Ale pewnie można też podejść inaczej, tak że wszystkie tradycje mają rację.

I jak mówi Jogananda: Pobożny chrześcijanin widzi Jezusa; Hindus postrzega Krisznę lub Boginię Kali, albo promieniujące, rozszerzające się Światło.

Zawsze robią na mnie wrażenie w Indiach świątynie takie jak Birla Mandir w Dżajpur, gdzie na elewacji znajdują się wizerunki nie tylko hinduistycznych bogów, ale też Buddy, Chrystusa czy Matki Boskiej.

Czy takie kapliczki jak ta przy Matha Hospital, w której stoją obok siebie dwie figurki: Matka Boska i Dhanvantari, bóg ajurwedy. Dla szefowej kliniki, która jest chrześcijanką, ma to znaczenie symboliczne. Łączymy miłość, którą wyraża Matka Boska i naukę, którą oddaje bóg ajurwedy.

Zdaniem Joganandy, Chrystus był joginem. Co więcej, w poprzednim życiu Jezus i Jan Chrzciciel to uczeń i nauczyciel.

Tak jak przedstawiciele różnych religii są równi wobec Boga, tak i przedstawiciele różnych kast. A dopiero w 1936 roku maharadża Chithira Thirunal Balarama Varma wprowadził w Kerali proklamację, według której prawo wejścia do świątyń zyskali wszyscy, niezależnie od pozycji społecznej.

Wschód – Zachód

Ten nasz świat wydaje się coraz mniejszy. Coraz łatwiej spojrzeć na Ziemię z dystansu. A z dystansu przecież jest jednością. Wierzę że przyszedł czas, by szukać esencji, tego co łączy i z tych wspólnot, żywych w różnych tradycjach, tworzyć jedną zrozumiałą i bliską każdemu.

Jukteswar wspomina rozmowę z Babadżi:

Wschód i Zachód muszą odnaleźć złotą drogę środka, która łączy aktywność i duchowość. Indie muszą wiele nauczyć się od Zachodu w zakresie materialnego rozwoju i na odwrót, Indie mogą nauczać uniwersalnych metod, które pozwolą Zachodowi oprzeć swe religijne wierzenia na niewzruszonym fundamencie nauki jogi.

W trakcie tej rozmowy, Babadżi poprosił też Jukeswara o napisanie książki, która pokazałaby jedność pism świętych chrześcijaństwa i hinduizmu.

Wykaż z pomocą równoległych cytatów, że natchnieni synowie Boga głosili te same prawdy, choć obecnie są one przyćmione sekciarskimi różnicami.

Jukteswar spełnił to życzenie, napisał książkę Święta nauka. Na tym nie zakończyła się jego praca ku połączeniu światów. Osobiście nie mógł jej zrealizować, ale przekazał tę misję Joganandzie.

I tak w roku 1920 Jogananda opuścił Indie parowcem The City of Sparta, pierwszym pasażerskim statkiem, płynącym do Ameryki po zakończeniu pierwszej wojny światowej.

W Stanach Jogananda poznał ludzi, do których trafiały jego nauki. W marcu 1935 r. zarejestrował Towarzystwo Urzeczywistniania Jaźni (Self Realization Fellowship – SRF).

A w 1942 roku Towarzystwo Urzeczywistnienia Jaźni zbudowało w Hollywood, w Kalifornii, kościół wszystkich religii. Rok później drugi taki kościół powstał w San Diego w Kalifornii, w 1947 r. trzeci w Long Beach.

Uważność to coś, czego w naszej części świata dopiero się uczymy. W szkole Joganandy nawet małe dzieci potrafiły wytrwać w pozycji medytacyjnej godzinę. W naszej kulturze z kolei istnieje postać uroczej roztargnionej dziewczyny, która potyka się, gubi rzeczy i ciągle popełnia gafy. Jak choćby Bridget Jones, którą kochają miliony czytelników.

Jogananda mówi o braterstwie świata:

Kto naprawdę zrozumie, że “to jest moja Ameryka, moje Indie, moje Filipiny, moja Europa” i tak dalej, temu nigdy nie zabraknie miejsca do użytecznego i szczęśliwego życia.

Jogananda wspomina też tym, jak bolesny jest brak równowagi o charakterze ekonomicznym i umysłowym. Powinniśmy dążyć do zniwelowania nierówności. Dawać sobie wzajemnie to, czego mamy w nadmiarze. Wymiana jakości zbuduje lepszy świat.


Więc jak dążyć do tego lepszego świata? Zmianę trzeba zacząć od siebie. Jogananda mówi, jeśli jednostki się zmienią, zmienią się społeczeństwa. Słowem, gdy zmienię się ja, zmieni się wszystko. Zmieniam więc wszystko!

Jeśli chcesz kupić tę książkę, znajdziesz ją TUTAJ.


O książce opowiadam też na Youtube:

Autor: Paramahansa Jogananda

Tytuł oryginalny: Autobiography of a Yogi

Tytuł polski: Autobiografia jogina

Tłumaczenie: Wojciech Szczepkowski

Autobiografia jogina w języku polskim